Kolejny dzień w Solvaer był wyjątkowo owocny. Zadaniem była naprawa nieszczęsnego grota. Zaraz po śniadaniu Remigiusz wybrał się pieszo do zakładu produkującego „siatki” dla farm łososia na morzu. Dostał sygnał, że posiadają tam maszynę do szycia – również żagla. Okazało się, że mają dwuigłową maszynę z ramieniem ponad dwóch metrów i… maszynę obsługuje Agnieszka – z Torunia. Byliśmy w domu. W krótkim czasie udało się profesjonalnie naprawić żagiel – remizka to była zabawa. Po krótkiej rozmowie udało się zaprosić Agnieszkę (po pracy) na jacht.

Droga powrotna przez miasto to chwila na przygotowanie podarunków dla naszych miłości pozostawionych w kraju. Potem obiad i… organizacja spotkania z naszymi aniołami. Sławek przygotował znów pyszny jabłecznik pokryty bezą, który miał być podany z lodami (zakupionymi na stacji K).
Nasze anioły przyjechały po 17.00: Agnieszka z mężem Maćkiem oraz dzieci Nikola (~11 lat) i Wiktor (~8 lat). Potem smaki pyszności i długie rozmowy – o dziwo bez alkoholu. Nikola i Wiktor przeżyły spotkanie i gry z „piratem” Kubą tak, że były gotowe na rejs – niestety przeszkodą był trwający jeszcze rok szkolny.
W późniejszej rozmowie sytuacja Polaków opisana w książce „Nie jestem twoim polakiem” okazała się prawdziwa – zapraszam do lektury.
Jeszcze raz dziękujemy Agnieszce z pomoc przy naprawie żagla. A jutro… czeka nas spotkanie z trollami, do czego wszystkich zapraszam.