Droga z Kemi na Kvarken była długa. Wiatr kiepski ta, że musieliśmy się wspomagać silnikiem. We wtorkowe popołudnie trafiliśmy do pierwszej przystani Bjorkobyn, opisanej jako marina – to była przystań rybacka (może z powodu Covida?)
Po krótkim spacerze przez las ruszyliśmy do kolejnej, bliżej cywilizacji – Kalastama, gdzie po wzięciu rowerów zrobiliśmy zakupy w najbliższym sklepie przy stacji benzynowej odległej tylko 3 km. We środę ruszyliśmy dalej – prawdopodobnie już Szwecja.