W piątek o 1830 dotarliśmy do mariny Wasa. Ogarnia nas smutek, że to już koniec. Powrót z Marienhaminy do Sztokholmu zajął nam 22h. Cała droga ostrym bajdewindem a w szkierach musieliśmy halsować lub wzywać do pomocy niezawodny silnik. Teraz siedzimy w PizzaHut i czekamy na wyżywienie. Tu nie na free WiFi – to Szwecja i chyba walczą z uzależnieniem. Jutro samolot i powrót do statycznej nieruchomości.
Jest 2300, idziemy przez miasto do mariny. Załoga Szpona przy jachcie na przyszły rok – takim można spokojnie cumowac w centrum.