W drodze powrotnej początkowo silniej przywiało a później deszcz i flauta. Zahaczyliśmy jeszcze o Hel gdzie miły bosman na rowerku szybko się zjawił, skasował za postój i wręczył każdemu z nas „dokument” upoważniający do wstępu do toalet znajdujących się w kontenerach, natomiast paskudne „Jajo” portowe straszy swoją brzydotą i służy wszystkim poza żeglarzami. Najwyraźniej brak tutaj dobrego gospodarza. To samo można powiedzieć o samym cyplu który opuszczony przez wojsko nie znalazł jeszcze stosownego inwestora. Teren zarośnięty chaszczami, brud a do pozostałości fortyfikacji lepiej nie zaglądać bo wiadomo w co można wdepnąć. Smutny to widok pamiętając o obrońcach Helu którzy przelewali tutaj krew za Polskę.  Wracając do rejsu to z powodu sztormu nie udało się dopłynąć do Turku ale piękna acz nie planowana Saaremaa   dała nam dużo miłych wrażeń. Rejs zakończyliśmy w Górkach Zachodnich bez strat w ludziach i sprzęcie o czym donosi i pozdrawia,
Stefan Reinhard