Wczoraj dotarliśmy do Bodo. To stare miasto całkowicie zniszczone w trakcie II Wojny Światowej ze względu na stacjonujące tam oddziały niemieckie.
Pobyt na zakończenie rejsu był smutny – pływanie się kończy i czas wrócić do rzeczywistości. Oczywiście klar jachtu, bo w niedzielę z samego rana ruszamy z powrotem przez Narwik do domu.Dla wzmocnienia sił nie zabrakło polskiej pomidorówki.
A wieczorem to się działo. Najpierw przysmaki w pobliskim pubie z butelką wina od Remika. a potem świętowanie na pokładzie. Dla złożenia hołdu Remigiuszowi było pyszne ciasto i napoje z procentami – Marcin nawet deklamował własny wiersz:
Remigiuszu! Kapitanie!
Miłe z Tobą jest pływanie ?
Miłe Twej gitary dźwięki
i wieczorne opowieści
o wyprawach i przygodach
pełnych marynarskich treści ?
Byś i Ty wspominał mile
z nami tu spędzone chwile
chcemy Tobie podziękować
i coś w zamian ofiarować ?
Niechaj służy zdrowiu Twemu
ten wspaniały słoik dżemu ?
a gdy wpadniesz w stos kłopotów
ta ambrozja znad Lofotów
niechaj od trosk Cię wybawi
i niech humor Ci poprawi ?
A gdy fantazja ułańska
popchnie Cię na nową drogę
ta opaska kapitańska
niech przypomni Twą załogę
co prócz chleba i szarlotki
bunte kuh i naleśników ?
ster i szoty dzierżyć umie ?
i komendy Twe rozumie ☺
więc gdy przyjdzie Ci do głowy
pomysł na rejs jakiś nowy
chciej pamiętać nasze chęci
bo może przydamy się Ci? ?
A w niedzielę to już droga do domu pełna wiary, że to nie po raz ostatni. Pełen materiał fotograficzny z rejsu na spotkaniu w klubie we właściwym czasie:)