Droga z Tromso do Narviku była długa i piękna. Fiordem, wśród malowniczych, pokrytych śniegiem gór wił się kilwater Panoramy.Urozmaiceniem był niedzielny podwieczorek, na który podano przepyszny serniczek z bakaliami . Na „deser” spotkaliśmy stado małych wielorybiątek, które według znanego eksperta d/s wielobniczych (Jacka G.) został na podstawie naszego opisu (zwierz wodny 5m długości, płetwa grzbietowa w kształcie pochylonego, odwórconego V, pysk okrągły) rozpoznany jako ” Minky whale”.
Od następnego poranka rozpoczęliśmy zwiedzanie Narviku. Dwóch pasjonatów historii II wojny światowej Marek i Franz w skrócie przedstawiło nam historię walk o Narvik: walki toczyły się w kwietniu i maju 1940 roku pomiędzy wojskami norweskimi, angielskimi i polskimi z jednej, a niemieckimi z drugiej strony. Istotą konfliktu, przegranego przez Sprzymierzonych, był dostęp do portu Narvik, przez który Niemcy chcieli transportować rudę żelaza wydobywaną w pobliskich szwedzkich kopalniach. W głównej bitwie (początek maja) brały udział okręty, lotnictwo i wojska lądowe.
Najbardziej znaczącym dla nas był udział polskiej Brygady Strzelców Podhalańskich i niszczyciela wojennego ORP Grom (bliźniaczy do ORP Błyskawica, który stoi w Gdyni). ORP Grom został zatopiony i spoczywa na dnie fiordu. Zginęło na nim 59 członków załogi.* Historię tę przybliżyła nam jeszcze bardziej wizyta w muzeum wojny. Dotarliśmy również na wzgórze, na którym znajduje się, wzniesiony w hołdzie poległym, pomnik polskiego marynarza. Opuszczając gościnny Narvik skierowaliśmy się na miejsce spoczynku ORP Grom. Oddaliśmy honory banderą.
Czas płynąć ku Lofotom…
B.
PS. Fotografia pokazująca pustą blachę po serniku została zrobiona 5 minut po wystawieniu na stół pełnej blachy! ;)