20200915 wtorek
Z Władkowa do Visby przeszliśmy ekspresem.
Do portu dotarliśmy już o ósmej rano. Po śniadaniu ruszyliśmy wokół murów miejskich w które są wmontowane budynki. Wygląda to zaskakująco.
Szwecja to kraj rowerów. Są praktycznie na każdej ulicy. Nie brakuje ich również w sklepach z odzieżą.
Visby jest pełne zabytków, które nakazują to przypływać podróżnikom. Podobno wakacje na wyspie nie są dostępne każdemu. Oszczędni jadą na południe Europy.
Po powrocie na pokład niektórzy załoganci ruszyli do pracy przy żaglach. Niestety żaden z trzech polskich jachtów (jedynych w marinie) nie posiadał kawałka dakronu. Igła i nitka musiała być wystarczająca.
W tym czasie druga część załogi przygotowała bajecznie smaczne naleśniki z białym serem, rodzynkami polane konfiturą z malin (produkt szwedzki).
Paweł wyraził swoje znanie na temat menu na jachcie, co zostało uwiecznione na filmie.
Niestety po wyżerce należało dokończyć prace przy żaglu.
Rano ruszamy w dalszą drogę. Jeszcze tylko nocny spacer po rozświetlonym mieście. Jutro po śniadaniu mamy ruszyć dalej.